Langfang, położone zaledwie 40 km od Pekinu, to jedno z najbardziej zanieczyszczonych miast w Chinach. Stężenie rakotwórczych substancji w powietrzu przybiera tu niewyobrażalne, nawet z polskiej perspektywy, poziomy. Zdarzają się dni, gdy z powodu smogu trzeba naprawdę wytężyć wzrok, żeby rozpoznać rysy twarzy zbliżającego się ulicą człowieka. Od kilku lat chińskie władze deklarują walkę z zanieczyszczeniem środowiska, a twórcy filmu mówią tym deklaracjom: „sprawdzam”. Bohaterami filmu są urzędnicy magistratu odpowiedzialni za walkę ze smogiem. Ich codzienna praca to nie tylko kontrole gigantycznych fabryk, zatrudniających tysiące ludzi (którzy z powodu ich decyzji mogą z dnia na dzień stać się bezrobotni), ale także inspekcje w dziesiątkach przydomowych fabryczek, gdzie możemy obserwować rewers chińskiego cudu gospodarczego. To miejsca, gdzie najtańszym kosztem, z łamaniem norm środowiskowych, produkuje się plastikowe cuda, zalewające potem cały świat.
Brutalna kapitalistyczna rzeczywistość, gdzie konkuruje się ceną, kosztami pracy i szybkością dostawy, jest konfrontowana z nieudolnie zarządzaną państwową machiną z wszystkimi przynależnymi jej negatywnymi cechami – odsuwaniem decyzji, przesuwaniem odpowiedzialności i zbywaniem petentów. Według wielu wskaźników ekonomicznych Chiny jeszcze w tym stuleciu staną się globalnym hegemonem i zdystansują USA. Warto przyjrzeć się tej rzeczywistości z bliska, by odkryć, że nie jest ona czarno-biała – mimo, że w urzędniczej nowomowie przyszłość jawi się w jasnych barwach, pod wypowiedziami niektórych bohaterów mogłaby spokojnie podpisać się... Greta Thunberg.