W wieku 12 lat legendarny brytyjski dziennikarz Robert Fisk zobaczył film „Zagraniczny korespondent” Alfreda Hitchcocka i od razu wiedział, kim chce zostać w przyszłości. Spełnił swoje marzenia. Przez całe życie ujawniał to, co działo się w strefach wojennych, gdzie „prawda jest pierwszą ofiarą”. Fisk rozpoczął karierę w „The Times”, informując o brytyjskich żołnierzach walczących z dziećmi, które rzucają kamieniami, zabijając przy tym niewinnych ludzi. Na Bliskim Wschodzie relacjonował też kluczowe wydarzenia, takie jak masakra Sabry i Szatili w 1982 roku w Libanie.
Z „The Times” odszedł do „The Independent” po tym, jak gazetę wykupił Rupert Murdoch i zaczął cenzurować publikacje, zwłaszcza zestrzelenie przez amerykańską marynarkę wojenną samolotu pasażerskiego Iran Air Flight 655 w 1988 roku. W swojej pracy zawsze starał się zachować emocjonalny dystans do tego, czego był świadkiem, argumentując, że nie można relacjonować wydarzeń, jeśli całkowicie się ich nie pozna.
Fisk ma dziś 73 lata i nadal jest aktywny jako reporter wojenny. Zdaje sobie sprawę, że rzeczywistość nie jest możliwa do obiektywnego pokazania w filmie, stąd jego nazwa. Wojny nie są rozwiązywane przez dziennikarzy, a źli nie zawsze dostają to, na co zasłużyli, ale Fisk walczy dalej o prawdę, opętany myślą, że musi relacjonować to, co dzieje się na świecie.